Archiwum

Drodzy Klubowicze!

Mija rok od naszego ostatniego spotkania. Uznaliśmy wtedy, że formuła towarzyskiego spotkania na wspólnej kolacji i ognisku się sprawdziła. W tym roku oficjalne spotkanie Klubu Małej Ojczyzny Kwidzyńskiej, jest 9 czerwca (piątek), zatem nasze spotkanie w Rakowcu, w Gospodarstwie Agroturystycznym u naszych przyjaciół Klubowiczów – Janiny i Zygmunta Krukowskich odbędzie się w tym samym dniu, o godz. 19:00, po zakończeniu oficjalnego spotkania KMOK.

Program spotkania:

Do godz.18:30 – przyjazd i zakwaterowanie w hotelu (kto tego nie dokonał wcześniej)
18:30 -19:00 – powitania i pogawędki
19:00 Uroczysta kolacja
Ok. 21:30 ognisko – uzależnione od pogody i długie Kwidzyniaków rozmowy przy stole lub w plenerze – dopóki sen nas nie zmorzy.

Ceny:

Nocleg – 40,-zł.
Kolacja – 60,- zł.
Śniadanie – 15,- zł.
Kolacja standardowa – 15-20 zł.

Zgłoszenia uczestnictwa w kolacji i skorzystania z noclegów, wyżywienia, lub tylko uroczystej kolacji należy złożyć telefonicznie na nr telefonu

609 432 309 do dnia 5 czerwca br.

Jestem przekonana, że spotkanie wzmocni więzi Nas KWIDZYNIAKÓW, za których z dumą się uważamy!

Zachęcam do spotkania i do zobaczenia.

Anna Machutta Różycka
Członek Kapituły KMOK


Kwidzyn, w maju 2017 r.


Budował ten młyn kilka lat. A teraz wziął go pod pachę i pokazał innym.

Tekst jest autorstwa Moniki Jankowskiej.
Został zamieszczony w Dzienniku Bałtyckim sobota–niedziela 18-19 lutego 2017  r.

Wojciech Kuciel mieszkający obecnie w Gdańsku, w tym roku skończył 88 lat. Zdrowie mu dopisuje, a pomysłów ma też multum. Pochwalił się pięknym młynem własnej konstrukcji. Pan Wojciech zbudował również imponującą makietę kolejową.
Przygoda pana Wojciecha zaczęła się od wystawy Stacji Orunia – należącej do Gdańskiego Archipelagu Kultury. Chociaż nie… Zaczęła się znacznie, znacznie wcześniej. W czasie okupacji kolega młodego Wojtek dzierżawił młyn. Chociaż młynarzem nigdy Wojtek nie chciał zostać, to bardzo go do tego budynku ciągnęło. Zastanawiał się jak działa ta cała maszyneria. Ta dociekliwość inżyniera towarzyszy mu przez całe życie.
Jak wygląda młyn?
Przede wszystkim jest niewielki. Na pierwszy rzut oka jest też zupełnie niepozorny. Domek z tekturki przykryty czerwonym daszkiem. Za to kiedy odsłonimy ścianki, ukażą się nam prawdziwe dziwy! Ale czy na pewno? W końcu to nic innego jak tylko trochę fizyki w praktyce.
-Tu jest maszynownia, pokazuje palcem pan Wojciech na drobniutkie elementy. -Tu jednocylindrowy silnik, z jednej strony powietrze popycha tłok. Poza tym jest jeszcze regulator odśrodkowy, który reguluje prędkość obrotowa maszyny. Jest jeszcze ciężarek i tłoczek. Jak jest duże ciśnienie, to tłoczek się unosi, odkrywa okienko i powietrze uchodzi, a to oznacza, że utrzymuje się stałe ciśnienie.
W młynie zamiast zboża zobaczymy piasek, a to ze względu na bardzo małe wymiary konstrukcji. Na pasach transmisyjnych umieszczono małe kubełki – wiaderka, które czerpią piasek z dołu i ciągną na górę. Jedno takie wiaderko nie ma nawet centymetra, a uformowane jest ze zwykłego papieru.
Młyn pana Wojciech powstawał przez kilka lat!
– To przecież nie jest nic takiego, nie wiem, czemu teraz nagle zrobiło się wokół tego mojego młyna takie zamieszanie – mówi skromnie.
Trzeba jednak przyznać, że podczas wystawy w Stacji Orunia jego młyn robił na wszystkich piorunujące wrażenie.
Urządzono tam spotkanie różnych hobbystów. Córka mi o tym powiedziała: „Słuchaj, pokaż ten młyn”. No więc wziąłem go pod pachę i przyniosłem na wystawę.

rzecie podejście
            To nie jest pierwszy młyn pana Wojciecha. – Ale to była dość prymitywna konstrukcja – zastrzega. – Kółka były z tekturki, pasy transmisyjne z papieru. Napędzany był mechanizmem zegarowym – nakręcało się i on obracał całe urządzenie.
Drugi był trochę bardziej zaawansowany – napędzał go silnik elektryczny. Powstał, kiedy pan Wojciech mieszkał już z mamą w Kwidzynie. Trochę ich rzucało po Polsce w związku z wojenną zawieruchą. Cudem uniknęli wywózki na Sybir. Do Kwidzyna trafili w roku 1946.Jego mam była nauczycielką, uczyła sztuki kulinarnej w tamtejszej Szkole Gospodarstwa Domowego. Ojciec przed wojna był oficerem – został zamordowany przez NKWD w Charkowie w 1940 r.  W mieszkaniu pana Wojciech na Oruni zostało po nim kilka pamiątek, przechowywanych z największą czcią…
Kiedy w roku 1950 pan Wojciech chciał iść na studia na Politechnikę Gdańską okazało się, że ze względu na przeszłość ojca odmówiono mu możliwości zdawania egzaminów wstępnych. I to dwa razy z rzedu.Za trzecim razem, zamiast na uczelnię, trafił do wojska, a dokładnie do kopalni na Śląsku. Przez dwa lata wydobywał w węgiel. I w końcu dostał się na wymarzone studia, na Wydziale Maszynowym PG. Prawie 30 lat temu przeszedł na emeryturę, ale jeszcze dorabiał sobie w szkole przy ul. Osiek. Najpierw był stróżem nocnym, potem portierem, a w końcu konserwatorem. Bardzo dobrze wspomina ten okres.
Czasem dyskutował z nauczycielami o polityce, a z uczniami na przerwach tłumaczył zasady fizyki.
Nie tylko młyn
– Interesują mnie modele kolejowe postanowiłem więc zrobić małą makietę kolejową. Udało mi się wygospodarować w pokoju miejsce na blat, a na nim ustawiłem torowiska.  Uruchomiłem sześć pociągów- trzy w jedną i trzy w druga stronę. Ruch ten był całkowicie zautomatyzowany – opowiada pan Wojciech.
A jeszcze w latach czterdziestych znalazł sposób aby robić zdjęcia z lotu ptaka! Jak?
– Robiłem latawce skrzynkowe. Największy miał 2,4 m długości. Na ten latawiec zamontowałem aparat fotograficzny, budzik (był nakręcony, by zadzwonił o konkretnej godzinie), na kluczyk budzika nawinięta była nitka, która ściągała migawkę. Cyk! I zdjęcie z powietrza gotowe ciągle mam te fotografie.
Nasz konstruktor ma też plany na przyszłość – już rozpoczął budowę teleskopu! Ma nadzieję się z nim uporać do połowy roku. Trzymamy kciuki!

            Zapraszam do obejrzenia filmu jak działa ten cudowny młyn.
http://trojmiasto.tv/Mechaniczny-mlyn-seniora-z-Gdanska-19748.html

                                                                                                          Anna Różycka



Gdańsk, dnia 6 maja 2016 r.

Drodzy Klubowicze!

Minął rok od naszego ostatniego spotkania. Uznaliśmy wtedy, że miło by było, gdybyśmy się spotkali towarzysko na kolacji i ognisku w przeddzień oficjalnego spotkania Klubu Małej Ojczyzny Kwidzyńskiej, tj: 17 czerwca (piątek) br. w Rakowcu, w Gospodarstwie Agroturystycznym u naszych przyjaciół Klubowiczów – Janiny i Zygmunta Krukowskich.

            Program spotkania:

  1. Do godz.17:30 P- przyjazd i zakwaterowanie w hotelu
  2. 17:30 -18:30-Powitania i pogawędki
  3. 18:00 Uroczysta kolacja
  4. Ok. 21:30 ognisko – uzależnione od pogody
  5. Dopóki sen nas nie zmorzy – długie  Kwidzyniaków rozmowy.

Ceny:

  1. Nocleg – 40,-zł.
  2. Kolacja – 50,- zł.
  3. Śniadanie 10,- zł.

Zgłoszenia uczestnictwa w kolacji  i skorzystania z noclegu, lub tylko kolacji  należy złożyć telefonicznie na nr

609 432 309  do dnia 10 czerwca br.

Jestem przekonana, że spotkanie to będzie okazją do wzajemnego poznania się i wpłynie na wzmocnienie więzi Nas KWIDZYNIAKÓW, za których z dumą się uważamy!

Zachęcam do spotkania i do zobaczenia

Anna Machutta Różycka
Członek Kapituły KMOK

Skip to content